KU PRZESTRODZE




Poglądy przedstawione na naszych stronach są tylko subiektywnymi poglądami ich autorów i nie należy traktować ich inaczej.
Jakiekolwiek działania i decyzje w związku z nimi mogą być podejmowane na wyłączne ryzyko i odpowiedzialność podejmującego.



Opinia i przestroga w sprawie hodowli psów rasowych w miejscowości Stare Polesie, gmina Leoncin, woj. mazowieckie


Pan Marcin ogłosił się jako hodowca na łamach gazety „Mój Pies” w edycji na czerwiec 2004 r.
Po rozmowie telefonicznej umówiłam się z nim na odbiór osobisty suczki (mieszkam w Poznaniu), która miała mieć 3 miesiące, być w dobrej kondycji, zaszczepiona i odrobaczona. Z powodu problemów z dojazdem do hodowli, jak i mając w perspektywie kolejne godziny podróży powrotnej do Poznania spotkaliśmy się na drodze, gdzie dokonaliśmy transakcji. Pan zatrzymał się na poboczu, wysiadł z czerwonego Fiata i ku mojemu zdziwieniu (sądziłam, że wyjechał naprzeciw, by wskazać mi drogę do hodowli) wręczył mi goldenka z książeczką zdrowia.
Prawdą jest, że kierowałam się raczej okazją do kupna, bo pies miał być prezentem na Dzień Dziecka, dlatego zapłaciłam 700 zł (600 po upuście za trasę z Poznania) i dałam psa dzieciom, czekającym na zapowiadaną trzymiesięczną Fridę w samochodzie.
Na pierwszym postoju Frida okazała się być samczykiem, osowiałym i przestraszonym, walczącym z plagą pcheł. Po pierwszym badaniu weterynarza w miejscu mojego zamieszkania okazało się, że Ricky (ex-Frida) ma przepuklinę, został zbyt wcześnie odłączony od matki, stąd trudności w przyswajaniu diety co objawiało się biegunką, poza tym hodowca pozostawił pieskowi pazur i nie zadbał o jego odrobaczenie, bo zwierzę było wzdęte i twarde niczym kamień. Na domiar tego wszystkiego po spotkaniu z kynologiem Ricky okazał się (uwaga!) MIESZANKĄ GOLDEN RETRIEVERA Z... (o zgrozo!!!!) OWCZARKIEM PODHALAŃSKIM!!!!!
Hodowca nie odbierał już moich telefonów, a następnego dnia rozłączał rozmowy, po czym wyłączył na kilka dni telefon, stawiając na straży swego bezpieczeństwa żonę, wmawiającą mi że to pomyłka, że dodzwoniłam się pod niewłaściwy numer, że tutaj nie ma żadnej hodowli, etc, etc.
Pech chciał, że jestem prawnikiem... więc sprawa się tak nie skończy, bo pozwoliłam sobie zadzwonić do weterynarza, który podbił książeczkę zdrowia SUCZKI swoją pieczęcią, podobno odrobaczył ją i przebadał dokładnie. Jak się okazało, pan Marcin, należąc wg rejonizacji klinik weterynaryjnych do gm. Leoncin otrzymał odmowę współpracy od tamtejszych lekarzy, dlatego zwrócił się do lek. wet. Tadeusza Z. z Nowego Dworu Mazowieckiego, który to bez uprzednich oględzin szczeniaków, bez orzeczenia o rasie psa, bez odrobaczenia SPRZEDAŁ p. Marcinowi 10 sztuk podstawowych szczepionek, które podobno hodowca we własnym zakresie, nie posiadając licencji na praktykę weterynaryjną sam szczeniakom zaaplikował. Poza tym, podbijając 10 sztuk książeczek zdrowia psa, które potem według uznania sam przyporządkowywał hodowca, weterynarz popełnił przestępstwo w rozumieniu art. 17 Ustawy o zawodzie lekarza weterynarii (Dz. U. 2002 nr 187, poz. 1567). Sprawa trafi z pewnością do Krajowej Rady Lekarsko-Weterynaryjnej.
Zdecydowanie PRZESTRZEGAM przed kupowaniem psów bez dokonania wcześniejszego DOKŁADNEGO wywiadu w kierunku pochodzenia nie tylko psa, ale i samego hodowcy, który okazać się może, jak w tym przypadku - żerującym na ludzkiej naiwności właścicielem fabryki czworonogów.

Agnieszka Krysztofiak
Poznań


Wszelkie porady, opinie o hodowlach mile widziane.



cofnij