KU PRZESTRODZE


cofnij

Poglądy przedstawione na naszych stronach są tylko subiektywnymi poglądami ich autorów i nie należy traktować ich inaczej.
Jakiekolwiek działania i decyzje w związku z nimi mogą być podejmowane na wyłączne ryzyko i odpowiedzialność podejmującego.



Hodowla Pani U. Dz. z Chocenia koło Włocławka

"Mój problem polega na tym iż posiadam psa goldena bez rodowodu.
Szczerze mówiąc nie zależało mi na papierach psa bo i tak nie mam czasu aby uczestniczyć w wystawach. Wtedy nie wiedziałam jak bardzo się mylę!!!

Max został kupiony 7 grudnia 2000 roku w Choceniu od Pani Dz. Miał wtedy 2 i pól miesiąca. Nie mam żadnej umowy kupna psa ponieważ Max był bez rodowodu więc to tak jakbym kupowała kundla.
Pani Dz. powiedziała mi za pierwszym razem kiedy dzwoniłam do niej , że jej szczeniaki są po rodowodowych rodzicach( do wglądu) którzy nie byli wystawiani i nie posiadają papierów suki hodowlanej ani reproduktora. Ja kiedyś tez miałam sukę z rodowodem ( nie Goldka) i nie wystawiałam jej, wiec rozumiałam że szczeniaki po niej, nie będą miały rodowodu. Zresztą miałam okazje zobaczyć mamę i tatę mojego Maxa. Piękna parka , nie miałam żadnych wątpliwości co do czystości rasy.

Zadałam pytanie o możliwości zachorowania szczeniaka na dysplazję, P. Dz. zaprzeczyła, więc ucieszona wróciłam z nowym członkiem rodziny do domu.
Po miesiącu Max zaczął powłóczyć łapami, później nie mógł wstawać i
wylądowaliśmy w klinice weterynaryjnej na RTG.

Wynik był okrutny; dysplazja obu stawów biodrowych. Jedyny ratunek to zabieg, na który szczerze mówiąc nie było nas stać. Płacz dzieci, moja rozpacz.
Kiedy wiedzieliśmy już, ze Max jest chory próbowałam zadzwonić i porozmawiać w tej sprawie z hodowczynią. Kiedy wyłuszczyłam przez telefon o co chodzi, P.Dz. rzuciła słuchawką a kolejnych telefonów nie odbierała.
Zrozumiałam, że ta pani nie poczuwa sie do żadnego obowiązku zrekompensowania poniesionych przeze mnie strat .

Dzisiaj Max jest po zabiegu, biega i szleje jak każdy szczeniak.
Powstaje pytanie - do kogo mam się zwrócić o pomoc aby ukarać ludzi, którzy mają takie wybrakowane goldeny w ciągłej sprzedaży? Oni sami nie chcą o tym rozmawiać, nie poczuwają sie do żadnej rekompensaty ani zwrotu kosztów leczenia.

Czy mam prawo ubiegać sie o zwrot kosztów , czy nie mam żadnych praw? Jeśli nie mam żadnych praw to chciałabym ogłosić całemu światu ,napisać do gazet żeby nikt nie kupował goldenów z Włocławka!!!
Ps. Mój Max jest kochany i nigdy bym go nie zamieniła na innego psiaka, ale życie byłoby bez problemów gdyby miał rodowód.

Iza Glowacka
Mój e-mail
verde1@poczta.wp.pl



Max już nie żyje - leczenie operacyjne nie pomogło.




cofnij


Szczecin 29.07.2001.
Witam!

Nie jestem pewien czy się nie spóźniłem, ale dopiero dzisiejszego dnia miałem możliwość przeczytać ten rewelacyjny, bo prawdziwy, lecz tak naprawdę wstrząsający artykuł o sukcesie rynkowym Pani Urszuli.

Jestem kolejną osobą, która zapragnęła mieć wymarzonego psa za atrakcyjną cenę.Moja historia rozpoczęła się jeszcze w sierpniu zeszłego roku, kiedy to znalazłem niezwykle interesujące ogłoszenie w "Moim Psie", w którym oferowano: Goldeny, Staffordy, Labradory,Bernardyny, Kaukazy, Owczarki niem. i Boksery w cenach od 250 do 600 zł.
Pomyślałem sobie: "super, kupię cudownego goldenka za niewygórowaną cenę". Natychmiast zadzwoniłem pod jeden z podanych numerów telefonów i po krótkiej rozmowie dowiedziałem się, że szczeniaki są po rodowodowych rodzicach, w pełni zdrowe i już za tydzień lub dwa do odbioru. Ustaliłem, że przyjadę w połowie września, kiedy powinny mieć ok. 8 tygodni, jednak "hodowca" do ostatniej chwili, czyli do zaledwie kilku dni przed moim przybyciem zwlekał z podaniem swojego adresu.

Do Chocenia w gminie Chodecz wybrałem się 16 września wczesnym rankiem. Gdy dotarłem na miejsce kazano mi zaczekać przed ogrodzeniem. Trwało to kilka minut. Członkowie rodziny Pani Urszuli wypuścili rodziców malca na podwórko tak bym mógł ich obejrzeć. Dwa dorosłe Goldeny zrobiły na mnie wrażenie. Po chwili trzymałem już na rękach małą, białą kuleczkę, którą przyniosła mi "hodowczyni". Nie mogłem sam wybrać szczeniaka z kojca, ponieważ ponoć był ostatnim osobnikiem z miotu.
Wówczas moja wiedza na temat goldenów, tego, czym kierować się przy kupnie szczeniaka była znikoma, nie stanowiła nawet 1%dzisiejszej znajomości tematu i nic nie wydawało mi się dziwne poza tym, że nie wpuszczono mnie na teren hodowli. Olbrzymie pragnienie posiadania prześlicznego szczeniaczka uśpiło wszelkie moje obawy i trzeźwy osąd sytuacji i całego otoczenia. Pełen szczęścia wyruszyłem w drogę powrotną do domu. Reszta dnia i cała niedziela upłynęła na zabawie i obserwowaniu śmiesznego zachowania malca, który wydawał się być szczęśliwy w nowej rodzinie.

Koszmar rozpoczął się w poniedziałek rano tj. 18 września. Bardo, bo tak go nazwałem niespodziewanie dostał silnej biegunki i wymiotów. Weterynarz ze zdziwieniem przyjął do wiadomości, że jego pacjent to 8tyg. Golden, sugerował, że jest to raczej Podhalan i to zaledwie sześciotygodniowy. Rozpoczęła się kilkunastogodzinna walka o jego życie.
Kroplówka, zastrzyki, masaże... Późnym wieczorem stało to, czego nikt się nie spodziewał.
Bardo zdechł po całym dniu ciężkiej walki o jego życie. Do ostatniej chwili bardzo cierpiał. Głośno i ciężko oddychając skomlał z bólu. Cała rodzina była w szoku, wszyscy bardzo to przeżyliśmy, to było ponad nasze siły. Nikt nawet nie próbował ukrywać łez, bo nikt chyba nie byłby w stanie tego zrobić. To musiało poruszyć wrażliwość każdego z nas.
Następnego ranka postanowiliśmy poddać zwłoki badaniu sekcyjnemu, ponieważ nie mogliśmy zrozumieć, co tak naprawdę wydarzyło się zeszłego wieczoru. Ustalono, że bezpośrednią przyczyną śmierci zwierzęcia była niewydolność układu krążenia. Prawdopodobnie pies miał wrodzoną wadę serca, która miała ujawnić się dopiero w przyszłości, lecz nie można było wykluczyć parwowirozy, która mogła być przyczyną biegunki i całego nieszczęścia.

Postanowiłem zadzwonić do Chocenia i zgodnie z prawem domagać się zadośćuczynienia. Gdy kilkakrotnie byłem zbywany i zarzucano mi próbę wymuszenia, za pośrednictwem znajomego prawnika wysłałem odpowiednie pismo. Po zdecydowanej odmowie i próbie wmówienia mi, że jakoby nie dokonałem zakupu szczeniaka i nigdy mnie nie było, w Choceniu wysłałem kolejne pismo z zaznaczeniem, że posiadam dowód na moją obecność przed domem Pani Urszuli w postaci zdjęcia zrobionego zaraz po otrzymaniu szczenięcia. Niestety bez odpowiedzi. Nie pomógł telefon do Związku Kynologicznego we Włocławku.

Tak zakończyła się moja tragiczna przygoda. Wtedy nie wiedziałem nawet, do kogo mam się zwrócić, byłem bezradny. Nie chodziło mi nawet o zwrot kosztów, bo przecież żadne pieniądze nie są w stanie naprawić ogromnej krzywdy moralnej, jakiej doznałem ja i moja rodzina.
Zamiast upragnionego psiego przyjaciela w mym sercu pozostał ból, smutek i żal. Nigdy nie zapomnę jak na mnie patrzył, gdy masowałem jego malutki brzuszek, jakby chciał powiedzieć "proszę pomóż mi, tak bardzo cierpię...", a ja nic nie mogłem zrobić. Naprawdę nie wiecie, jakie to uczucie patrzeć jak na waszych oczach umiera wasz najlepszy przyjaciel. Wyrażam ogromną nadzieję, że moje przykre doświadczenie oraz podobne wielu innych miłośników czworonogów wpłynie na sprawiedliwe, obiektywne i adekwatne do skali wyrządzonych krzywd ukaranie wszystkich tych ludzi, którzy nastawieni wyłącznie na zysk zakładają pseudohodowle zwierząt. Pozbawieni wyobraźni, skrupułów i podstawowych zasad moralnych nie wiedzą, co to odpowiedzialność, nie pozwólmy im na to!
Łukasz Zdanowicz
Mój e-mail
prodromus@o2.pl



Ostrzegam przed "producentami" goldenów bez rodowodu- pseudo hodowla z Włocławka.
Widziałam na własne oczy najsmutniejszego i najbardziej zastraszonego psiaka (szczeniaczka) jakiego można sobie wyobrazić. Był brudny, zaniedbany, zarobaczony i tragicznie lękający sie swojego dotychczasowego właściciela. Miłośnicy Goldenów- nie kupujcie szczeniąt za 800 zł. To brutale, produkujący szczeniaczki tylko dla własnych profitów. Zapewniając zbyt pseudo hodowcom- jesteśmy odpowiedzialni za tragiczne losy kolejnych małych niewinnych piesków, w okresie dla nich najważniejszym- dorastaniu i dojrzewaniu do bycia dorosłym psem. Tacy ludzie jak Państwo z Włocławka nie mają serca do psów i na pewno nie znają się na Goldenkach. A przecież sami wiemy jak łatwo takie istoty skrzywdzić...
Agata Mentek z Radomska




5.05.2005 r.
Otrzymaliśmy informację, że sprawa sądowa skierowana przeciwko p. Dz. wreszcie znalazła sprawiedliwe zakończenie.
P. Dz. i jej mąż zostali skazani na 1,5 rokupozbawienia wolności w zawieszeniu na 3 lata. Ponadto zostali obciążeni kosztami spraw sadowych oraz kosztami ukazania się informacji o nich w TV.
Mamy nadzieję, że zakończenie tej sprawi da do myślenia i stanie się przestrogą dla innych im podobnym "hodowcom".




Wszelkie porady, opinie o hodowlach mile widziane.

cofnij